piątek, 30 listopada 2012

23. Blythe - zabójczyni (3)

Ponieważ konkursowa notka została (wcześniej napisałam "zasrała" xD O czym ja myślę?! xDD) napisana i jest już konkursie, to muszę przystąpić do nowej notki. Cytuję się: "nastąpi szybciej przy wielu komach i nowych zgłoszeniach na minikonkursik xD". Eh, obiecałam i nie da się tego odkręcić ;p Przypomnijmy sobie jeszcze ostatnie zdania z poprzedniego rozdziału: Nie spodziewał się najgorszego. Coś go wzięło od tyłu, udusiło i spakowało do wora. Nic nie dało szarpanie się. Teraz słyszał tylko złowieszczy śmiech. W tej chwili rozpadał się deszcz, który zawsze zwiastuję coś złego...". 
Zachęcałam was do głosowania w ankiecie. Co Blythe zrobi z pandą? No i tu zdziwienie... Większość odpowiedziało, że ją zabije! ;D Rozumiem, podpowiadał wam tytuł :P Teraz sprawdźcie, czy faktycznie tak ma właśnie być...
Rozdział 3.

 Littlest Pet Shop zaczęły martwić się o Blythe. Teraz patrzyły sobie w oczy, które wręcz ze sobą rozmawiały. Jedne z nich mówiły, że nie ma już nadziei i pewnie coś jej się stało, drugie uważały, że trzeba już iść do domu, a jeszcze inne były szczęśliwe z powodu, iż nie muszą patrzeć na dziewczynę, choć była to nieliczna grupka. Po chwili ciszy, wreszcie nadeszła. Jej wyraz twarzy nie mówił nic dobrego. 
- Gdzie panda? - zmartwił się koniec grupki. 
Blythe nie miała czasu, by odpowiedzieć, gdyż nagle posypały się narzekania.
- Dlaczego musieliśmy tak długo czekać?
- Przecież jest ciemna noc!
- Ledwo tu wytrzymałam!
Zrobił się harmider. Kiedyś dziewczyna ze śmiechem by go uciszyła, lecz teraz stała na samym środku akcji i jako jedyna się nie ruszała. Stała i jakby marzyła o innym świecie. Widząc ją, petki od razu się uciszyły. Po około minucie powiedziała, że pora kierować się w kierunku domu. Zwierzątka, zmotywowane tą wiadomością, ruszyły. Przegoniły szybko Blythe i teraz została przy niej jedynie szynszylka. Bawiące się w śniegu dzieci znalazły ją zeszłej zimy. Minęło wiele czasu, nim się udomowiła, gdyż była bardzo przestraszona i nieśmiała. Do dziś zachowała to drugie. Po chwili wahania jeszcze raz zapytała, gdzie jest panda.
Popatrzyła na nią. Lecz jakoś inaczej, z uśmiechem i sympatią. To ją znacznie zdziwiło.
- Pandzie jest dobrze. Odpoczęła i teraz zapewne się miło uśmiecha ciesząc się, jaką dobrą ma właścicielkę.
- Ale ja jej nie widzę... - wymamrotała szynszyla. - Ona uwielbiała towarzystwo, a pozostawiona sama, wpadała w rozpacz. Dobrze wiesz o tym kochana Blythe, ale czuję, że tym razem to zlekceważyłaś. Coś się dzieje... 
I wtedy nagle zwierzę otworzyło szeroko oczy. Przeleciały jej wszystkie ostatnie zachowania Blythe - kiedy nie chciała otworzyć drzwi wiewiórce, która stała na mrozie, jakimś przypadkiem upuściła kuchenny nóż akurat, gdy pod jej nogami łasiły się dwie małe myszki, kiedy przestała się bawić z petkami i kiedy nagle zniknęła panda.... Uświadomiła sobie, co się dzieje.
- Już wiem! - zaczęła się oddalać. - Ty jesteś... jesteś zabój...
Nie zdążyła dokończyć zdania; wściekła Blythe sięgnęła jeden z ostrych patyków, a następnie wbiła go w czoło szynszyli. 
- ... czynią. Trzeba ostrzec...
Teraz tylko jasny księżyc oświetlał zwłoki zwierzątka. Zapadła błoga cisza. Deszcz wzmocnił się, oczyszczając czerwone miejsca wokół szynszyli. Krwawa kałuża przedarła się między butami dziewczyny, która popatrzyła w czarne,smutne niebo i krzyknęła:
- Boże, co ja zrobiłam!
Padła w czarnej rozpaczy na kolanach, dotknęła mokrego futra swojej towarzyszki. Gniotła je w zdenerwowaniu, aż wreszcie, w panice, rzuciła nią w drzewo. Odbiła się od niego, jak zwykły przedmiot od ściany. W drzewo walnął piorun. Blythe uciekła, patrząc się na  jej palące ciałko, które na pewno zostanie w jej pamięci do końca życia. Ktoś, kto miał być pod jej opieką, zginął - i to z jej powodu.
Ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie. Dotarł aż do miejsca, gdzie płynęła rzeka i było słychać płacz pandy. Była nadal w worku. Czuła, że zbliża się do niej ciepło i wiedziała, o co chodzi.
***
Blythe dotarła cała zdyszana do domu. 
- Co się stało? - skakał lisek. - Nie widzieliśmy cię przez całą drogę.
Opiekunka poprawiła kołnierzyk od swej czarnej koszulki i powiedziała poważnie i dumnie, iż musiała coś załatwić. Wszyscy weszli do pomieszczenia, kręcąc przy tym główkami. Blythe zapaliła petkom światło i po krótkiej zabawie, którą było skakanie po łóżku, usnęły. Dziewczyna miała teraz dla siebie czas w swojej drewnianej kuchni. Usiadła na niebieskim krzesełku wsłuchując się w wiatr i deszcz, który hałasował podczas uderzania w rynny. Wtem usłyszała syrenę straży pożarnej. Do jej domu wtargnęła pani Kornelia Moore, która przed wyjściem na spacer miło rozmawiała ze swoją sąsiadką.
- Pani Blythe! Las się pali! Jak na razie jeszcze nie uległa zniszczeniu 1/4 lasu, ale niedługo zapewne to się stanie. Boże, mam nadzieję, że nikogo tam nie było! Tomasz Grand wezwał straż pożarną i sam próbuję zgasić pożar, jednak trudno jest opanować ów wielki żywioł. Chodź za mną Blythe, za mną!]
Kobiety skierowały się w kierunku lasu, gdzie przywitał ich cały czarny, spocony Tomasz. Był w piżamie w różowe kociaczki, co by normalnie rozśmieszyło Blythe, jednak nie teraz.
Nagle przybiegła straż pożarna w odblaskowych, czarnych strojach i kaskach na głowie. Patrzyli na towarzystwo. W ich oczach wcale nie krył się strach, leć chęć pomagania i to właśnie było godne podziwu. Radosne Topole cieszyły się, że tylko one mają tak nieustraszoną jednostkę.
- Las się pali - powiedzieli razem.
- Brawo, geniusze! - krzyknął jeden i skierował się z wężem w stronę drzew. 
Pod koniec zgaszania niszczącego żywiołu, jeden ze strażaków zawołał resztę. Wszyscy podeszli i przerazili się. Pod spalonym, wielkim i rozsypującym się drzewem, znajdował się drobny szkielecik. Zrobiło się zamieszanie. Wszyscy myśleli, co mogło się stać stworzonku i co to było.
- Chyba szynszyla... - powiedział mężczyzna w odblaskowym stroju drapiąc się po kasku.
Blythe wykorzystując zamieszanie, pobiegła w kierunku rzeki. Nadal tam się paliło, ale strażacy zamiast gasić pożar, byli wpatrzeni w zmarłe zwierzątko. Wściekła się i przeskakiwała po kolei płonące przeszkody wypatrując worek. Zatrzymała się na chwilę by odpocząć i wtedy coś ją złapało za nogę. To była panda. Macała ją z nadzieją przez warstwę brązowego materiału. Blythe szybko ją podniosła i wtedy zrozumiała, że ogień ją otoczył.
- A jednak! - zdenerwowała się. 
Nie wiedziała co zrobić, ale wreszcie zdecydowała się wrzeszczeć z całej siły. Nigdy tak się nie darła, ale tu chodziło jej życie. Przybyli ludzie i po zgaszeniu języczków ognia, wzięli ją pod swą opiekę.
- Odprowadzę cię do domu, złotko! - płakała pani Moore. - Ale cóż ma pani w tym worku?
- Nic wielkiego. Tylko liście... - skłamała. 
- No dobrze, nie warto się zagłębiać w szczegóły! Grunt, że nic nikomu się nie stało, no chyba, że tej szynszyli czy tam komu... Wątpię, czy była pod pani opieką. Pani świetnie przypilnuje każde stworzenie, prawda? O tak, pani Blythe, o tak! Jest pani świetną opiekunką!

 KONIEC ROZDZIAŁU 3.

czwartek, 29 listopada 2012

22. Konkursowa notka z ocenami jamników.

Długo czekaliście na notkę, nie powiem! Już chciałam pisać post z przerwą do grudnia jednocześnie wspominając, że laureatce konkursu minął termin (bo już bardzo dawno temu miała napisać notkę), ale zajrzałam na pocztę i... jest :D

NOTKA LpsSąSuper (Petki) 

Hejka! W tym poście czekają na nas do przeczytania oceny jamników kształtu drugiego. Z nich mam 2 :)
Zaczynajmy!
Oczy: Naprasowywany błękit. No nie wiem...
Kolor: Gdyby ten róż był ciemniejszy!
Ogólnie: Jakoś mi się nie podoba.

Oczy: Patrzą i mówią... no właśnie nic nie mówią xD
Kolor: Oh yeah, naturalny ^^
Ogólnie: Może i ponury, ale ma swój urok <:>
Mam go!

Oczy: A gdzie ty się patrzysz?
Kolor: A taki... Nijaki.
Ogólnie: Mam i nie narzekam ;D
Idealny na nowy rok xD

Oczy: Oj, piłeś na sylwestra xD
Kolor: Typowy, jak z saszetki.
Ogólnie: Może i imprezowicz i zabawa byłaby niezła, ale ja go nie chcę :3
Też ją mam ^^



Oczy: Jenyy, kocham ten odcień <333>
Kolor: Świetny
Ogólnie: No chyba najlepszy jamnior :*

Ostatni.

Oczy: Śliwaaa *-* Nie są tak pijańsko pijańskie jak u imprezowicza :)
Kolor: W jajko się bawisz?
Ogólnie: A bo ja wiem... Chyba trzeci jamnik nie zaszkodzi :)


Koniec ocen jamników! Mam nadzieję, że jest OK ;) Papa!

LpsSąSuper


No i jak? Warto było wziąć udział w konkursie :D Teraz szykujcie się na następną notkę, tym razem mojego autorstwa ;)

sobota, 17 listopada 2012

21. Wyniki konkursu.

Osoby biorące udział w loterii na pewno długo czekały na ten post. Sorrka, ale do dziś był przedłużony konek. Na początku zgłosiły się tylko dwie osoby! Po przedłużeniu do dzisiaj (o, chyba ze dwa tygodnie) doszła tylko jedna osoba, ale zawsze coś. W sumie 3 osóbki miały wymyślić pomysł na posta.
Mam karteczki z ich nazwami i jedyne, co teraz mi pozostaje, to oczywiście wylosować zwycięzce! ;D
Osoba, która wygra będzie mogła napisać post na moim blogu.
Kto wygra? Jakie emocje!! Mam zapisane ich nicki na podartej chusteczce i zostaje wylosowana...






















A to jest tylko taka fotka z imprezy na http://fashionablemsp.blogspot.com/, czyli na moim blogu :D Odbywała się z Nietoperkiem, która jako pierwsza wzięła udział w loterii.
I klapsa, bum xD Ten patyczak to niezły zbok <3










MOJA CHUSTECZKA MÓWI, ŻE ZWYCIĘŻA....






PRZEJDŹ DALEJ, JEŚLI WIESZ, ILE TO 25+30 XD






O LOL, ale się przeciąga... -.-
No więc wale



WYGRAŁA

!!!!!!!!!!LpsSąSuper (Petki)!!!!!!!!!!

Dzisiejszy post był nietypowy pod względem tych strzałek itp., jednak był to bardzo ważny post, który zdecydował o tym, kto napisze notkę na moim blogu.
"Wystrzeliłam" podarte części chusteczki w górę i właśnie ta spadła mi na rękę, gdy inne upadły nie zwracając na siebie uwagi obok. Przeznaczenie ;D

W ciągu czterech dni LpsSąSuper (Petki) ma mi przysłać na e-mail bravora@onet.pl notkę, którą na 100% opublikuję pisząc, że jest jej autorstwa. Gratuluję wygranej ;D

Chce jeszcze zaznaczyć, że więcej mogę nie robić takich konkursów i loterii, jeśli bez przedłużenia go zgłoszą się ledwo dwie osoby, a z przedłużeniem około 3 :c Postarajcie się, bo macie tu większe szanse niż wygrana w totolotku*! ;D

* Wiecie, że jest większe prawdopodobieństwo, że w czasie, gdy będziesz stał w kolejce po lotka przejedzie cię autobus niż to, że wygrasz? To udowodniono! O-o LOL xD


Pozdro i jeszcze raz gratki wygranej <3

środa, 14 listopada 2012

20. Czy tylko dla dzieci?

Mój dwudziesty post! Wytrwałam, wytrwałam... xD Wczoraj pisałam wojewódzki konkurs języka polskiego i też go wytrwałam do końca, a to bardzo dobrze <3 NEWS: Okazało się, że zabrakło mi tylko 2. pkt. by przejść do następnego etapu, a jestem dopiero w 5. klasie!!! Moja pani od polskiego aż pisała list do autora tego testu, czy można mi coś więcej zaliczyć. Raczej nie, ale wszystko będzie jeszcze raz sprawdzane i mam nadzieję, że będzie jedynie lepiej. Podobno poradziłam se najlepiej, ale zamiast mnie to uszczęśliwić... Ja tu cierpię! ;( I wiecie co? Pani mnie zabierze na pocieszenie do kina na "Hotel Transylwania" :D Oprócz mnie pojedzie jeszcze kilka innych lepszych uczniów ♥

Z tej okazji powinnam dla was zorganizować jakiś minikonkurs, jednak... nie zrobię tego. Nadal do tamtego zgłosiły mi się dwie osoby! Ruszcie się, bo coraz mniej czasu, a do wygrania pisanie na moim blogu! ;D
KLIK <---  PROSTY KONKURS
Niedługo może też dobije do 3000 odwiedzin, jednak bardziej zamierzam przeżywać te 5000 :)
Teraz pokaże wam, co wpisywali ludzie do google w ostatnim czasie, że "kliknął im się" mój blog.

"Allegro parapet ciepły"?! xD Zauważyłam, że mój post o tym, gdzie przechowywać LPS ciągle się wznosi i opada, ale na pewno jeszcze na długo nie zniknie z najczęściej podglądanych postów w ostatnich dniach. Tak, było tam o parapecie ;PP "Migocący księżyc"... Na pewno było to w opowiadaniu o Blythe, ale ktoś musiał nieźle kopać!

TERAZ WRESZCIE ZACZNĘ POŚCIK - CZY PETKI SĄ DZIECINNE?

Kiedy mówię koleżankom, że prowadzę bloga o LPS... zaczynają się śmiać! Mówią, że petki są dla małych dzieci. Od razu ratuję się wypowiedzią, że się nimi nie bawię (no bo coraz rzadziej to mi się zdarza...), mam ich niewiele ponad 20, robię to dla kolekcji i ich ostatnio wcale nie kupuję. Nie kłamię, ale wszyscy zastanawiają się nad tym, czy te figurki są takie dziecinne.
Moim zdaniem NIE. Zbierają je nawet dorośli, bo pamiętacie post o tym allegro, gdzie jakiś facet mówił, że trzymał je w szkle i nie były dotykane przez wszystko niszczące dzieciaki? xD No ale mniejsza z tym. 
Jakie są powody zbierania słodkich, plastikowych zwierzaczków? Zastanów się, czemu je zbierasz?
a) dla kolekcji - im więcej, tym lepiej, przecież są piękne
b) dla szpanu - jak poprzednio, najlepiej mieć ich dużo, by każdy zazdrościł
c) dla zabawy - kupujesz petki by się nimi pobawić, bo to przecież zabawki
d) dla sesji lub filmików - uwielbiasz robić im zdjęcia, bardzo się do tego nadają - tak samo jak do filmów
e) by być modnym - masz je tylko dlatego, że wszyscy je mają, może się to zgadzać z punktem drugim
f) inne - każdy ma swój własny powód (bo nie masz na co wydać, chcesz je przerobić, powoli sprzedawać, mieć je z powodu, że prowadzisz bloga o LPS, a żaden taki blogger nie może ich nie mieć...)

Znasz już swój powód zbierania ich, ale nadal nie powiedzieliśmy do końca o tej dziecinności... 
Każdy ma różne zainteresowania i charakter. Ja jestem ogólnie poważna i interesuję się wieloma rzeczami, jednak potrafię być jak dziecko, które nie potrafi sobie zrobić kanapki ;p Więc gdy złapie mnie ten okres dziecinności zerkam sobie na LPS'y czekając, aż będę mogła je sobie kupić, jeśli siostra zechce to się z nią pobawić i porobić im parę fotek na bloga. To jest naprawdę fajne! I co, wcale się wtedy nie czuję aż tak dziecinnie, bo przecież blogi LPS w większości prowadzone są... przez nastolatki! Ja mam 12 (dość częsty wiek), inni piszą swoje dzieło w wieku 13 lat, a niektórzy nawet mają 15 i 16. I właśnie postanowiłam taką 15-latkę zapytać. To baaardzo dorosła osoba (polityka, polityka, polityka BUM! xD) i chyba już gdy się urodziła, to taka była (ponowne xD + :P + ponowny, ukochany nawias). Czek... Ona teraz już nie ma 15 lat ^^ Ma 17! Ale dwa lata temu ona je kochała. Miała ich bardzo, bardzo dużo i ciągle wymyślała nowe pomysły na zabawy. Jeśli chcecie ją bliżej poznać zapraszam TUUU. To jej blog. Porozmawiam teraz z Marią o jej kolekcji, gdzie przy okazji zapytam się, czy uważa to za dziecinną zabawę. WYWIAD.

Ja: Kiedyś kolekcjonowałaś LPS, prawda? Ile ich wtedy miałaś?
Maria: Ponad 60.
J: Bardziej zależało Ci na kolekcji, czy na dobrej zabawie nimi?
M: Zdecydowanie na kolekcji.
J: Aha. Często jednak wspominałaś mi różne zabawy. np dyskotekę, gdzie z tego co pamiętam, tylko poruszałaś petkami ;D Jakie jeszcze pamiętasz?
M: Pamiętam, że bawiłam się jeszcze w zabawy w śniegu i wybory prezydenckie. 
J: Miałaś wtedy ok. 15 lat. Czułaś się dziecinnie, było Ci wstyd?
M: Poniekąd czułam się dziecinnie, ale wstyd mi nie było :D
J: To dobrze. A czy czułaś by to teraz?
M: Teraz może i tak.
J: Jak długo zbierałaś petshopy?
M: Około dwa lata.
J: Czy Twoja kolekcja się zakończyła?
M: Nie, nadal je mam. Ale leżą gdzieś zapomniane w szafie w szafie, nawet nie wiem gdzie. 
J: To teraz ci o nich przypomniałam :D Szkoda, że teraz czułabyś się z nimi dziecinnie, ale masz wreszcie 17 lat i jesteś przyszłym naukowcem xD 
M: :)
J: Dziękuję za wywiad dla mojego bloga. 

No i tak już wiemy, że petkami można śmiało bawić się nawet do 15 czy 16 lat, a gdy ma się już więcej... to trochę bardziej nienormalne ;P Jej, tu napisałam o tym tak krótko, a wcześniej nieźle się rozpisałam ^^

Czy nadal bawicie się petkami? Uważacie, że są dziecinne? Odpowiadajcie!

sobota, 10 listopada 2012

19. Biedne te nowsze LPS...

Wreszcie napiszę wam coś, na co się już tak długo zbierałam... -.- TE NOWSZE LPS SĄ DO BANI!!!
OK, nie wszyscy musza tak myśleć, najczęściej Ci, co dopiero zaczynają swoją kolekcję. W porównaniu do tych, które jeszcze niedawno nadal były najpopularniejsze i najpiękniejsze oraz do tych starych z magnesikami... każdy powie, że Hasbro pogorszyło swoją jakość.
Littlest pet shop pomalowane całe na jeden kolor, nieruszające się główki i niechlujnie pomalowane elementy. Na pierwszy rzut oka pomyślałam, że to podróby!

Od czego tu zacząć?
1. Może od utalentowanych zwierzaków, czyli nowej serii 3G.
Seria nie jest aż taka zła i zwierzaki są piękne, jednak mało przypominają LPS! To się posunęło zdecydowanie za daleko!... Zwierzakom podobno nie ruszają się główki! Dodatkowo są z innego rodzaju plastiku (może nawet niektóre z nich mają metalowe części) i różnią się rozmiarem od tych "normalnych". Zdobią je różne wzorki. Śmieszne. A ta żyrafka to już szczyt wszystkiego. NEWS: Ostatnio byłam w Realu i patrzyłam, że kosztują tyle, co normalne i na żywo są znacznie piękniejsze! Chciałam je sobie kupić, ale nie miałam akurat pieniędzy. 


A tu jest ten, co coś robi. Wszystkie UZ są z cyrku i właśnie przypomniało mi się, co mnie w nich najbardziej oburza - to, że oczy są po prostu namalowane i nie "przebywają" w żadnych zagłębieniu. To plaga nowszych serii - są bardzo proste. NEWS: Widziałam je w realu i kosztowały... ponad 40zł! Jeju... -.-





2. Drugą nowością są Singing Pets, które nie różnią się zbytnio od poprzednich "talenciaków". One... śpiewają.
Nie muszę ich chyba zbytnio opisywać. Po prostu po naciśnięciu jakiejś części mogą nam zaśpiewać piosenkę (są dwie) i jeszcze poruszają szczękami xD Zauważyłam, że kotka jest cieniowana O-O
Filmik, który udało mi się wykopać chyba pokaże najwięcej.



Popatrzcie na dłoń tej (dorosłej) osoby. W porównaniu z nią ten LPS jest naprawdę wielki!



3.  Moonglow Faires i Moondust Friends - wróżki. LOL, po co wróżki? Czy to są nasze słodkie zwierzątka?! -.- Malutkie coś. Muszę to skomentować! 

Oto Moonglow Faires, a dokładniej jeden z nich. To chyba jedyny z tej serii, który nie jest blady (niektóre są prawie że przezroczyste)! O, dodałam na dole taką figurkę bez życia na prawo. No ale będąc przy tej różowej, to skrytykuję jej serduszko, o ile to nie jakaś plama. Tego LPS'a robiło chyba jakieś dziecko!
Moonglow F. są często blade, bardzo malutkie, niedokładnie pomalowane i... świecą w ciemności!
Wątpię, czy zmarnowałabym na nie kasę. Możesz je kupić w takim opakowaniu, ale chyba Moonglowsy jak i Moondusty nie weszły do polski. 

Moondust Friends są jak dla mnie godniejsze opisania. 
Malutkie i brokatowe.
Pierwszy, czerwony petek będzie zagadką dnia. CO TO JEST??? Większość przypomina jakieś zwierzę (mniej-więcej...), a to to nic xd
Może to coś u góry to skrzydła? Ale raczej nie, bo te pod głową to już raczej skrzydła. 
Bardzo brokatowy, niestety... ten brokat jest chyba na nich, nie w nich! Przez to mogą być bardzo niemiłe w dotyku. 
Ten fioletek również zbytnio z niczym mi się nie kojarzy, choć niektórzy mówią, że to biedronka. 
Opakowanko:





4. Blind Bags to petki, które wyglądają jak podróbki! Wygląda na to, że były oburzającym początkiem utalentowanych zwierzaków. Niezbyt spodobały się Polsce, więc Hasbro może z góry wiedzieć, że nie zrobią tu szału, chyba że negatywnego w znaczeniu ;D Całe są pokolorowane na jeden kolor. Wyjątkiem są oczy, nosek i wzorki. 

Heh, ruszają im się główki? Nie wiem, ale drażnią mnie ich kolory. Podróbki, podróbki, a jednak nie xD
Można je kupić w saszetkach i powyższe zdjęcie przedstawia serię 7.


Więcej mi się nie chceee ;p Dorzucę jeszcze, że bardzo spodobały mi się chodzące zwierzaki (ale zabójcza cena), brokatowe i z futerkiem. Były pięknie ozdobione. Jednak zmienienie ich całkowitego kształtu, rozmiaru i jeszcze tam czegoś to już przesada! Hasbro - opanujcie się!!! I zamknijcie tą swoją Blythe w pudle, bo to wszystko przez nią! ;P

Nowe znalezisko: brokatowe wróżki. Ciekawe, czy są też takie z puszkiem? I tak ich nie lubię, jednak zachowały coś z LPS, że nic do niech większego nie mam i postawie je grzecznie na końcu.


Wróżki i te UZ mają swoje akcesoria i domki, których nie będę już tu pokazywać.
Zbliża się koniec notki. Dam wam filmik

NIE OGLĄDAJCIE GO, BO MOŻE ZMIENIĆ WASZE PODEJŚCIE DO NEWSÓW NA ZBYT POZYTYWNE (XD) + PRZYPOMINAM O MINIKONKURSIE Z POPRZEDNICH NOTEK, W KTÓRYM GŁÓWNĄ NAGRODĄ JEST NAPISANIE NA MOIM BLOGU! ZOBACZ POŚCIK I ZAPISZ SIĘ!






Papatki ;D

czwartek, 8 listopada 2012

18. Mam pecha co do LPS'ów.

Łamię się na małe cząsteczki, gdy widzę post czy filmik o tytule "jakie dostałam LPS'y" :CC
Tak - ja nie mogę ich dostać i nie mogę ich sobie kupić. Widziałam taki blog, którego niedawno komentowałam. Szukałam go i znalazłam: http://swiatlps.blogspot.com/2012/09/lps-ktore-dostaam-na-urodziny-xd.html
Popaczajcie na ten post. Ta dziewczyna na pewno jest dobrą kolekcjonerką  i dostała coś, co ja sama zbierałam bym przez 2 lata i ma tak wielką wartość... Wieeele, wiele  z e s t a w ó w  LPS! Jakieś trojaczki z domkiem, wielkie opakowania w tej torbie, następne domki i następne petki... Tych zestawów było tak wiele, że skrzyknęłam rodzinę, by to zobaczyli xDD.
Ile zbieram petki? Ok. 4 lata. Ile ich mam? Ok. 20 -.- ;( Nie wiem czy dla kogoś to dużo, hańba dla kolekcjonera! ;p
Myślę sobie o tym często. Dziś zauważyłam w PEPCO, gdzie jeden petek kosztuje 10 zł świetne zestawy... 9 petków w torbie za 70zł (jak jeden w sklepie kosztuje ok. 15, 15 x 9 = 135). Prosiłam tatę o to, ale powiedział, że drogo... -.- Widziałam jeszcze zestaw z pocztówką za 20zł. Były to piękne LPS o jeszcze piękniejszych wzorach; do tej pory miałam tylko zwykłe LPS'y (tzn. jeszcze jeden brokatek mojej siory), a gdy zobaczyłam, że w moim mieście są jeszcze takie, jakie widziałam na zdjęciach z netu, to myślałam że oszaleje! Niestety, jeden kosztował 20zł. Ja bym w pewnym sensie tyle dała, bo były bardzo ładne. Oto jedna z tych zwierzaków z pocztówką:
Był też dwupak przyjaźni (miałam już dwa takie dwupaki - małego kotka ciągniętego w oponie przez pieska oraz jednorożca i pegaza-sarenkę). Ale ten akurat mi się wyjątkowo nie spodobał i nie miał w sobie większego życia, więc nie wydałabym za niego dwóch dych.
Mam znajomych z dawnych lat, którzy w dość małym wieku mieli ok. 100 petków. A więc dziś mają ich 300, bo wystarczyło im na to 5 lat... 
Czytam "ja mam 200 ileś petków", "posiadam 156 LPS"... A ja mam 20, które większość uważa za niewarte uwagi. 
Ah tak?? Są więc tego drobne zalety. Gdybym miała z 200 petków czy potrafiłabym każdemu poświęcić wystarczająco dużo uwagi? Pewnie nie. Bawiłabym się tylko ulubionymi. Reszta wylegiwałaby się otoczona niemiłą atmosferą w pudełku. 
No ta, ale ja nadal chciałabym mieć nowe petki, które ożywiłyby kolekcje - o pięknych wzorach, kolorach.... takie jak inni!
O, nie opowiedziałam wam jeszcze dramatu z początku tego roku xDDD Była super-duper (nietoperzyk z komentarzy wie, o co chodzi xD)! Taa... A ile przy tym płaczu było! -.- 
Zaczęło się od tego, że moja kolekcja w jednym miesiącu powiększyła się aż o 5 petków xD To był wielki przełom. Od razu zaczęłam prosić o domek LPS - ten, który według mnie miał największy sens, miał najwięcej atrakcji i był przepiękny oraz nowy. On:
LOLek, nie ma chyba lepszego domku od niego ;(( Robiłam to codziennie i po bardzo krótkim czasie zebrałam z siostrą kasę. Siłowaliśmy się z krzykiem taty przez ok. 2 miesiące, ale wreszcie się poddałyśmy. Wytłumaczenie: brak miejsca i bieda.
W Polsce nie ma aż takiej biedy - niby nie stać nas na chleb, a było nas stać na konsolę do gier czy tableta, a wciąż kupujemy nowe rzeczy np. wczoraj doszła do nas "suszarka do owoców" xD Czyli rzeczy, które rodzicom się podobają wchodzą w rachubę, a tzw. przez nich "głupie gówienka" jak LPS to są nie do zaakceptowania, prawda? Bieda, nagle bieda.
Chyba jeszcze na tym samym blogu, którego opisywałam na początku posta było o dziewczynie, która napisała, że jej mama pojechała do sklepu, zauważyła nowe zestawy tych zwierzaków z talentem, od razu zadzwoniła do córki, pytała jej się co jest teraz najmodniejsze, wzięła parę zestawów, zawiozła do domu - część sprzedała, a te najfajniesze (2) - zostawiła córce (minirozpiska xD). 

Co teraz robię? Nadal smucę się, że nie mogę zestawu z PEPCO i nadal biorę w konkursie NK - może wygram dom dla wróżek. Gdy będę miała już wszystkie zwierzątka (oby mi starczyło czasu!) to napiszę jakieś opowiadanie i może tym ludziom, co siedzą w wyobrażonej prze ze mnie "siedzibie sędziów", przypadnie do gustu. Wtedy wygram jeden z 30 domków! :D


Dziękuję, jeśli przeczytaliście ten post do końca - ja sama nie mogłam go znieść :D Właśnie przeliczyłam, że gdybym miała 25 petków i za każdego zapłaciłabym 15zł, to moja kolekcja była by warta ponad 370zł! Za to osoba, która miałaby ich sto i za każdego też zapłaciłaby 15 musiałaby liczyć się ze stratą... 1500zł! Wow, a to tylko figurki ;p Powiedzcie również, ile macie LPS? Liczę na wasze odpowiedzi.



Bye! ;*



poniedziałek, 5 listopada 2012

17. Blythe - zabójczyni (2)

Nim zacznę pisać rozdział ogłoszę dwie rzeczy.
PIERWSZA - LOTERIA JEST PRZEDŁUŻONA DO 17 LISTOPADA!!! TO DUŻO CZASU. WYSTARCZY, ŻE WYMYŚLICIE JAKIŚ POMYSŁ NA BLOGA (NAWET TROCHĘ BEZSENSOWNY) I NAPISZECIE O TYM W KOMENTARZACH Z POPRZEDNIEGO POSTU. DO  WYGRANIA MOŻLIWOŚĆ NAPISANIA NOTKI NA MOIM BLOGU. PROSZĘ, WEŹCIE W NIM UDZIAŁ, BO INACZEJ NIE BĘDĘ JUŻ ICH ROBIĆ, A MAM MNÓSTWO FAJNYCH POMYSŁÓW NA NIE :(

DRUGA - MAM NOWEGO, DRUGIEGO BLOGA ;D JEGO ADRES TO http://fashionablemsp.blogspot.com/ I JEST POŚWIĘCONY STRONIE MOVIESTARPLANET. LOOKNIJCIE ;D GADAMY TAM SOBIE CZĘSTO NA CHACIE.

No, a więc przystąpię do rozdziału - trochę krótki, ale zapewne bardzo ciekawy... Polecam przeczytać pierwszą część, która jest wam tu niezbędna ;-)


Rozdział 2.
 Las o tej porze przecinała już bezuczuciowa, zimna ciemność. Liście drzew nagle jakby stanęły w czasie, wiatr nie zbudzał ich z błogiego snu. Księżyc starał się to oświecić tą szarą rzeczywistość, lecz chmury przysłaniały jego majestat pozostawiając go w beznadziejnej sytuacji. 
Tylko Blythe cieszyła ta ciemność. Szły za nią zdyszane Littlest Pet  Shop, na które właśnie polały się ostatnie kropelki potu. Dziewczyna jednak dalej szła zdecydowanie i szybko. Nie zorientowała się, że pary za nią stanęły. Odwróciła się na pięcie. Ujrzała cienie o tak złowrogim wyglądzie, że chciało jej się uciec, choć wiedziała, że i tak by nie miała szans. Czuła, jak jej serce przyśpiesza z sekundy na sekundę.
Nie, to były petki... Zwykłe petki i nic więcej. Delikatnie podeszła do gromadki - niegdyś jeszcze tak wesołej. Spędzali każdy dzień przy Blythe - teraz czują się odepchnięte gdzieś w dal, pozostawione własnym problemom i własnym zabawom. One same nie chciały tak żyć, nawet w wielkim, kolorowym domu. 
- Co tu się stało? - powiedziała Blythe. Była trochę zniecierpliwiona, co ślepy by rozpoznał po jej głosie.
LPS na chwilę stanęły, spojrzały na siebie i wreszcie jeden z jamników wyjąkał, że tył nie miał siły już dalej iść i się przewrócił. W tej chwili Blythe zorientowała się, że idą już chyba dwie godziny - zapada mrok. 
- Ojej! No tak...
Przypomniała sobie o roli opiekunki i o tym, że nie jest tu sama. Szybko pobiegła truchtem na tyły. Leżała tam już półprzytomna panda, a obok niej jeszcze dwa zasapane kociaki i kilka innych zwierząt, którym nogi odmawiały posłuszeństwa. Panda jednak był w najgorszej sytuacji.
- Gromadka! Czekajcie tu - westchnęła dziewczyna i wzięła niesforną pandę na ręce. Wiedziała, że w lesie był wyjątkowo czysty, jak na taką rzecz - strumyk. Zastanowiła się, w którą stronę iść i nagle zniknęła w gęstym lesie. 
- Gdzie ona jest? - szeptały między sobą cieniutkimi głosami petki.
Las o tej porze sprawiał wrażenie bardzo niebezpiecznego i złowieszczego. Pająki przesuwały się po swoich pajęczynach, drzewa co jakiś czas szumiały, a grunt pod nogami złożony z liści i patyków, hałasował jak nigdy dotąd. Blythe zgryzła wargi i przyspieszyła kroku. Czuła się dziwnie obco. Czy ktoś ją goni? Jeszcze szybciej, szybciej. Było słychać jej niespokojny oddech. Wiedziała, ktoś jest coraz bliżej. Zaczęła biec. Tak, na pewno, to coś ją goni! I tu runęła na ziemię stwarzając na swoim ciele rany i pozostawiając nieziemskie uczucie, że jest już schwytana i przegrała. Księżyc oświetlał jej blade ciałko i znów wszystko ucichło. Sowa hukała, jakiś świerszcz przeszedł po jej dłoni; pierwszy raz nie miała ochoty go strząsnąć. Spojrzała na pandę. Miała w oczach łzy i nie umiała wykrztusić z siebie żadnego słowa. Wtedy Blythe wstała, otrzepała się i jej nastrój wrócił do normy. 
- Idziemy - szepnęła cichutko, lecz i ten szept wydawał się jej głośnym krzykiem.
Zbliżała się do strumyka i już słyszała jego dziwnie spokojny dźwięk. Uspokoił ją co nieco. Odetchnęła z ulgą. Napoiła pandę i odłożyła go na kamieniu by jeszcze trochę odpoczął. Patrzyła na niego parę minut ledwo co oddychając. I gdy tak patrzyła, i myślała, i czekała aż odpocznie - uznała, że jej przeszkadza. No tak! Przecież mogłaby się pozbyć tego niezdary - przenocować w jakiejś chatce, jak wolny człowiek i wyjść już następnego dnia bez petków i żadnego stworzenia. Cały dom byłby dla niej, nie musiała by się denerwować i stresować. Olśniło ją. To znak z nieba.
Panda teraz rozglądał się po lesie szukając wytłumaczenia, czemu właśnie popuścił. Już miał właśnie zacząć, gdy zauważył, że dziewczyny nie ma. Został tu sam. Sam, w środku lasu, na kamieniu. Ciemność i zdezorientowanie. Nie spodziewał się najgorszego. Coś go wzięło od tyłu, udusiło i spakowało do wora. Nic nie dało szarpanie się. Teraz słyszał tylko złowieszczy śmiech. W tej chwili rozpadał się deszcz, który zawsze zwiastuję coś złego...

CDN. W TRZECIM ROZDZIALE...
(nastąpi szybciej przy wielu komach i nowych zgłoszeniach na minikonkursik xD)




ZAPRASZAM RÓWNIEŻ DO ANKIETY PO PRAWEJ STRONIE; JAK MYŚLISZ, CO SIĘ STANIE PANDZIE Z OPOWIEŚCI?