sobota, 20 października 2012

15. Poszukaj petków... na Allegro!

Każdy polak musi znać tą stronę! :D Chodzi o moje ukochane, słodkie allegro ^^
Niektórzy robią zakupy tylko tam. Wiadomo, w internecie taniej i nie trzeba jeździć do żadnych sklepów. To była by dla nas straszna męka, prawda? ;p 
A może ktoś z was już zamawiał LPS z allegro (opcjonalnie na tablicy, ebayu czy tym gumtree)?


TO NAPRAWDĘ OPŁACALNY RUCH! Widziałam tam kiedyś taki średniej wielkości domek z paroma petshopami za 30zł! Prosiłam o to tatę, ale się nie zgodził. Uważał, że nie będzie "marnować" swojego konta na takie bzdury ;/ Nie, nie mogę mieć własnego, co uważam w moim wieku za dość normalne, ale po 15 muszę! p.p
Gdy w sklepie ceny zaczynają się (bynajmniej u mnie) od 15 zł, na allegro możemy znaleźć je już za 10 (licząc z kosztem wysyłki). Mamy tu naprawdę gigantyczny wybór, na co nie możemy zbytnio liczyć w sklepie. Jest tam też dużo specjalnych LPS. 
Nie no, ceny mnie zszokowały!!! Przykład? Przepiękny konik z wielkimi akcesoriami za 8zł - tak samo z chomikiem, który ma wielki kołowrotek! A nie, to aukcje xD WARTO SPRÓBOWAĆ SZCZĘŚCIA NA AUKCJACH. MÓJ TATA CZĘSTO W NICH WYGRYWA I WSZYSTKO WYCHODZI 2 RAZY TANIEJ ;)  Jeśli chodzi o "Kup teraz" ceny są już trochę wyższe, gdyż więcej osób sprzedaje pojedyncze petki na aukcjach. Tu najtańsza jest tuba. 
Kiedyś widziałam dorosłego faceta, który sprzedawał swoje petki i napisał coś w tym stylu "figurki są w bardzo, bardzo dobrym stanie, gdyż były przechowywane w szklanej gablotce z dala od wszystko niszczących dzieci. Ogólnie nie były wyjmowane ze szkła" xDD
Oczywiście ich cena z tego powodu była trochę za wysoka, choć przyznam, że były piękne. Szkoda, że nie mogły ujrzeć dziecięcej ręki ^^.
Jaki zestaw jest najdroższy? Ten, za 350zł: http://allegro.pl/littlest-pet-shop-sliczny-zestaw-i2725393401.html JAKI ON JEST PIĘKNY!!! Wreszcie jakiś normalny domek -.- Niestety cena zabija.

Mam nadzieję, że choć w części przekonałam was na te tańsze zakupy. Życzę powodzenia w aukcjach i szybkiej wysyłki! ;D Pa! 

czwartek, 18 października 2012

14. Wygrajcie z NK!

Zapewne już większość z was zna portal nk.pl i ok. miesiąc temu zauważyłam, że grupa LPS na tej stronie organizuje superkonkurs! Co trzeba zrobić? Codziennie grać w grę, w której musimy po prostu w niecałą minutę kliknąć takie interakcje jak np. jedzenie, by dać je jeść swojemu wirtualnemu LPS.  Proste i nie wymaga żadnego zręcznego sterowania myszką. Gdy nasz zwierzak już urośnie do 100% możemy wylosować nowego, z którym robimy to samo. Jeśli mamy dwie sztuki takich samych zwierzaków o wielkości 100, możemy je wymienić z jakimś użytkownikiem na innego. Jak na razie pracuję nad drugim zwierzakiem i nie zapowiada się, że wygram, ale fajnie by było xD. Co mówi regulamin, jeśli chodzi o nagrody? "Po zebraniu w Placu Zabaw danego Uczestnika wszystkich ośmiu Typów Zwierzątek, Uczestnik  uzyskuje możliwość napisania historii dotyczącej należących do niego Zwierzątek (dalej również: „Historia”)." Do wygrania jest nowy, duży dom wróżek ze zjeżdżalnią (30x) Oczywiście, staram się! Opiekujcie się swoim zwierzakiem codziennie. Jeśli jesteście dobrzy w opowiadaniach napiszcie je o czym więcej w grze, a być może komisja wyłoni WAS i 29 innych zwycięzców, którzy wygrają dom wróżek!


DOŁĄCZCIE DO NK I WYGRYWAJCIE TU!

niedziela, 14 października 2012

13. Wielkie wydarzenie!!!

Dziś na TVN oglądałam na żywo, jak człowiek imieniem Felix postanowił skoczyć z chyba ponad ok. 39 km!!! Leciał bez niczego, 4 minuty... Nie potrafię tego wyrazić słowami, to były wielkie emocje! Po chwilach przygotowań i niepewności nagle skoczył i leciał przebijając się przez chmury, lecąc z prędkością światła! Z kamer było widać nasza kule ziemską. Oczywiście na koniec otworzył spadochron i wszystko skończyło się dobrze. Jest ładny, o czym przekonałam się, gdy na ziemi już zdjął hełm xDD. Wszyscy się do niego zlecieli i cieszyli się, że żyje. Piękne przeżycie. Tu fajny link: http://off.sport.pl/off/1,111382,12669709.html

WE ♥ FElIX!!! XD

czwartek, 11 października 2012

12. Antyfani LPS

Siema, witajcie w dzisiejszym poście! ^^ Postanowiłam napisać o antyfanach LPS. Temat czasami poruszany, jednak rzadko spotyka się go na blogach. Nim zacznę temat, to powiem, że zawiodłam się trochę. Myślałam, że opowiadanie z poprzedniego posta będzie bardziej popularne - odniosło tylko jeden komentarz! Może za długo piszę? Zbyt mało ciekawie? O_O Lolek, no dobra.

A więc porozmawiajmy o... antyfanach.

Moim zdaniem każdy ma prawo wyrazić własne zdanie, ma różne hobby itp... A gdy sprzeciwia się już LPS to rozumiem to doskonale. Może ich nie lubić ze względu na swój wiek, charakter, to, że kolekcjonuje już coś innego czy nawet dla tego, że po prostu zazdrości innym i nie trzymał jeszcze Littlest Pet Shopa w ręce.
A może kiedyś jeszcze nawet je lubił, lecz nagle zmienił zdanie?
Nieważne. Po prostu nie lubi LPS. Jedyne co mnie bulwersuje to to, że musi rozpowiedzieć to całemu światu!!! Na YT, blogach czy grupach na nk - obrażają kolekcjonerów i te figurki! Ostatnio spotkałam się z niejaką Julką na nk, która napisała, że... nie znamy się na modzie, bo teraz na topie są Monster High, a nie te dziecinne zabaweczki! Zareagowałam. Napisałam, że nie zbieram MH, ale pół internetu skarży się na ich odpadające kończyny. A po za tym nie bawię się już niestety tak LPS, tylko je kolekcjonuję i znam wiele nawet 15-latek, które kolekcjonują te figurki! Jak odpowiedziała? Że jestem starym kaloszem czy coś w tym stylu i że niby sama psuje MH. Helloo?! Napisałam, że ich nie zbieram! A to przezwisko było niesłuszne - ona miała chyba 9 lat (po zdjęciach)! Gr... Jeśli macie coś przeciw tym słodkim zwierzakom to się nie odzywajcie i już! Czy to takie trudne?

No dobrze, a wy znacie jakiegoś antyfana Littlest Pet Shop?
A więc to do niego: KIJ CI W OKO! xDD

niedziela, 7 października 2012

11. Blythe - zabójczyni (Rozdział 1)

"Ktoś może tylko zgrywać Twojego przyjaciela. Nie wiesz, co się w nim kryje - a może właśnie ta wielka chęć krwi?..."
                                                                                                                             Ja xD
To ona... Główna bohaterka tej powieści 
Imię: Blythe
Wiek: 16 lat
Znak zodiaku: Skorpion
Lubi: Oglądanie seriali i filmów o wampirach, szycie czarnych sukienek, czytanie grubych książek, obserwowanie ruchów petków i one same...
Nie lubi: Kłamstw, ukrywania swego "prawdziwego ja", różowego
Ulubione jedzenie: Schabowe i barszcz o krwiście czerwonym kolorze
Nieulubione jedzenie: Brokuły
Dom i praca: Mieszka wraz z wieloma innymi petkami w przestronnym domu pełnego rozrywki dla nich. Znajduje się ono w Radosnych Topolach. Ona nie widzi w nim nic szczególnego i większość czasu spędza na dworze, w lesie... Jednak musi opiekować się littlest pet shop.

Jest sporo littlest pet shop - wszystkie wymagają troskliwej opieki i miłości - ale czy ktoś potrafi zapewnić im tą miłość?
Opowiadanie inspirowane na ośmieszaniu Blythe w internecie, w szczególności na YT. Sama kiedyś pisałam, że nie lubię Blythe, jest ona dziwna i zbędna. Teraz trochę zmieniłam zdanie i nawet przyznam, że LPS przydałaby się właścicielka. Jednak Blythe na pewno jest też trochę zła - i ja to teraz pokazuję.
Z okazji napisania tej książki, która chyba już właśnie staje się małym hitem - zmieniłam nagłówek. Ma na celu promowanie opowiadania.


Julia W. (Petpoint) przedstawia swoją nową książkę - "Blythe - zabójczyni" XD

Rozdział 1.

 Październik w Radosnych Topolach był miesiącem złocistych poranków, zabarwionych purpurą delikatnych mgieł, miesiącem dni kąpiących się w słońcu i nocy zalanych światłem księżyca, pulsujących tysiącami migocących gwiazd. Burze nie mąciły tego spokoju; chłodne wichry ucichły. Blythe patrzyła przez okno na drogę prowadzącą do lasu. O tej porze był piękny, a liście muśnięte blaskami słońca kołysały się leciutko na zefirku. Spokój rozciągał się po całych Radosnych Topolach - było bowiem dopiero tak rano, że littlest pet shop, które spały w oddzielnym pokoju, jeszcze smacznie pochrapywały. Był to czas, kiedy Blythe mogła odpocząć od codziennych wrzasków. Jako opiekunka wszystkich LPS nie miała wyboru - musiała z nimi mieszkać. Codziennością było słuchanie ich "fascynujących" historii, zabawy z nimi czy zapewnianie, że "potwór z kolorowej szafy" nikogo nie zje. 
Gniotła delikatnie w dłoni swoje równo obcięte włosy. Puszczając je szybko wróciły na miejsce w niezbyt ciekawym stanie. Nie miała czasu o nich myśleć - usłyszała jakiś hałas. W jej głowie zabrzmiał alarm, że nie jest to dobra osoba, że ta osoba jest gdzieś za nią... Pospiesznie się obróciła. Nikogo za nią nie było. Z westchnieniem usiadła na drewnianym krzesełku i oparła się łokciem o stół. Cieszyła się, że jej pokoik nie musi być kolorowy i wykonany z jakichś innych materiałów, niż drewno. Był prawie pusty, sprawiał wrażenie bardzo zimnego, brzydkiego i zaniedbanego. Podłoga z desek skrzypiała przy każdym kroku,  meble wyglądały, jakby właśnie miały runąć, okno było nieszczelnie, a kuchenka czy reszta kuchni  w zbyt starodawnym stylu.
Znów coś usłyszała. Podłoga skrzypiała - ten ktoś jest tu. Wstała zmęczona i skierowała się w głąb pomieszczenia. Ujrzała małego kotka. Wabił się Ash i widocznie wymknął się swojej mamie, Lei. 
Matka była godna szacunku. Miała trudne dzieciństwo, gdyż błąkała się tedy po ulicy, a gdy już znalazła dom w przytulnym domku starszej pani Thorne, to nie na długo. Babcia narzekała, że Lea zbyt dużo miauczy, gdy tym czasem błagała o jedzenie. Pewnego, deszczowego ranka, wykopała ją za drzwi. Tego tygodnia zdecydowanie schudła i już liczyła na śmierć, gdyż jakiś człowiek znów ją przygarnął. Był to Tomasz Grand, mężczyzna w średnik wieku z małym zarostem i silną budową ciała, jeden z mieszkańców Radosnych Topoli. Lea go oczarowała! Pielęgnował ją, a na dodatek pozwolił okocić się z jego dawnym kotem. Wabił się Narcyz. Był to kot, który chodził własnymi drogami, jednak do Lei wyjątkowo się kleił i nie mógł ukryć zafascynowania nią. Tak samo jak ona. Lea wydała na świat sześć kociaków. Sześć zdrowych, jeden umarł zaraz po porodzie. Lea przeżywała to bardzo silnie. Nie potrafiła zająć się poprawnie  potomstwem, gdyż myślała tylko o tym, który zdechł na jej oczach. Nie przejmował się tym Narcyz, nie przejmował się też swoimi dziećmi, nie przejmował się też wreszcie Leą. Kotka nie mogła tego wytrzymać. Po roku spędzonym tam z dziećmi uciekła do Blythe. Dziewczyna nie miała wtedy jeszcze schroniska dla littlest pet shop, jednak zdecydowanie różniła się tym, że miała większe serce dla wszystkich stworzeń żyjących na tej kuli ziemskiej. Przygarnęła Le. Później jeszcze jakiegoś psa, chomika i 3 króliki - niedługo potem stworzyła schronisko. Na wszystkie strony pryskało pozytywną energią i kolorami, zjeżdżalnie wydawały się mknąć aż do nieba, a LPS ożywiły Radosne Topole jeszcze bardziej, niż ktoś mógł by przypuszczać. Parę miesięcy potem Lea okociła się z białym kocurem wydając na świat 6 zdrowych kociąt o pięknym kolorze sierści.
Ash był to najmniejszy z kociaków. Stał teraz niesfornie na swoich czterech łapkach i zrobił do Blythe wielkie oczy. W jego ślepiach krył się smak dzieciństwa, który nawiedzał dziewczynę nieziemskich bólem nie do opisania. 
Każde zwierzę ją lubiło, gdyż ona je kochała. Czasem, co prawda - udawała. Jednak teraz naprawdę rozkoszowała się wyglądem malucha. Wzięła go na ręce i przemierzając z nim ciemny pokój otworzyła jedyną rzecz tam, która była w kolorze - drzwi. Szybko przeszła przez kolorowy świat, który był całkowicie pusty. Otworzyła drugie przejście zielonego koloru, na których rozciągały się kształty różowych, fioletowych i czyście szmaragdowych winorośli. Była to wielka sypialnia. 
- Ja nie chcę już spać - mruknął z niezadowoleniem. Ash jest znany z tego, że mówi, co akurat myśli. A po jego głowie chodzi wiecznie tylko marudzenie. 
- Ale inne zwierzątka to robią - powiedziała Blythe pieszczotliwym głosem.
Kociak wyrwał się jej z rąk. Obrócił się niezdarnie na łapie i poszedł w kierunku zjeżdżalni. Dziewczyna pobiegła za nim.
- Tylko ostrożnie - sapnęła.
Sama wróciła do kuchni, by przeczekać tam dzień, który zdawał się kryć jeszcze przed Blythe wiele niespodzianek. Zapewne nie chciał ich zdradzić, gdyż nie było by już w tym zabawy - a świat uwielbia się bawić. 
Po południu wszystkie pethopy wyszły na podwórko, by nasycić się barwami jesieni. Łapanie liści, które wirowały w powietrzu, a następnie wytarzanie się w nich jak w świeżym błocie o poranku, to było ich ulubione zajęcie. 
Blythe siedziała na ławce i obserwowała całą gromadkę. Ile zwierząt tam było? Może ze 100. 
- Dzień dobry, pani Blythe - usłyszała kobiecy głos. - Piękna dziś pogoda, prawda? Tomasz Grand już od dawna mówił, że w końcu "nadarzy się dzień, kiedy wszystkie chmury rozejdą się, kłaniając swoje pierze pięknemu majestatowi ciepłego, jesiennego słońca". On nigdy nie kłamie. Gdyby kłamał nie byłby Tomaszem Grand, farmerem młodego pokolenia, któremu już kości pękają na wszystkie strony - była to naturalnie Kornelia Moore. Ubrana była w starodawną, rozłożystą suknie koloru karmazynowego, poszytą złotymi nićmi oznaczającymi jej pieniądze, które w rzeczywistości ciągle dawał je jej mąż, w obawie, że rozpowie wszystkim w Topolach o jego chytrości. Pani Kornelia była największą plotkarą w całym mieście. Zachowywała się tak, jak na prawdziwą kobietę w jej wieku przystało, nie odpoczywając ani trochę od obowiązków domowych. Teraz siedziała obok Blythe z nadzieją, że umili jej czas.
- Ależ oczywiście. Długo oczekiwałam takiej pogody, gdyż jest najodpowiedniejsza, by wyjść do lasu. Dziś pospaceruje tam z LPS. Wydaje mi się, że tego potrzebują. Muszą pozbyć się tej energii, której mają nadmiar.
- W życiu nie spodziewałabym się kiedyś, że w Radosnych Topolach powita nas takie coś! No proszę na to popatrzeć - wielkie oczy na zbyt dużej głowie. A te ich ciałko to czysta katastrofa! To żyje!
- Ależ oczywiście, że to żyje i czuje, tak jak my. Widzę w ich krokach pewną grację - każde ich zachowanie jest naturalne, pełne nowych niespodzianek, miłych niespodzianek. Świat bez takich stworzonek byłby bardzo dobry, jednak one go dodatkowo ożywiają. Muszę się nimi zająć, bo przecież nie będę taka jak pańska babka, co kota LPS zagłodziła na śmierć, gdyż miała jeszcze 3 psy, które wydawały się być dla niej ważniejsze. Nadal się o niej na cmentarzu mówi, a przy jej grobie spoczywa figurka jednego, szarego, smutnego zwierza. 
- Od początku była znana z tego, iż nie potrafi się zająć wieloma sprawami na raz! - oburzyła się pani Kornelia. - Kiedy zmywała naczynia miała kłopot z trzymaniem talerza, nalania na niego jednocześnie dzbanka wody, a później równego odstawienia tych sprzętów na słońce, by wyschły! Na szczęście dzieci nie powieliły jej tego modelu. Moja matka należała do kobiet zdecydowanych, które potrafiły zarządzać wszystkim dookoła i nikt nie śmiał się jej sprzeciwić. Ewa Moore zmarła 9 lat temu, na szczęście w chwale, gdyż od razu po wybudowaniu porządnego hotelu dla gości. Pani Blythe, ona zmarła na suchoty! Gdyby nie to, na pewno by mogła jeszcze trochę pożyć! Mam nadzieję, że mnie nigdy nie złapią w swoje sidła.
Blythe potrząsnęła głową. 
Poczuła ciepełko dopływająca na nią z góry.
- Przepraszam, ale muszę już chyba wyjść z petshopami na spacer. Wie pani, że niektóre boskie stworzenia nie potrafią wystarczająco długo czekać.