czwartek, 26 lipca 2012

3. Rozdział pierwszy "Los Gigolosa"

Heejaa ;*.
Postanowiłam pisać, jak na większości blogach LPS opowiadanie. To będzie nosiło tytuł "Los Gigolosa". Starałam się je pisać tak, by było zrozumiane dla najmniejszych petków xD. Oki, dla większych również. Zanim zacznę życzyć wam miłej lektury, przedstawię bohaterów:



Gigolos - główny bohater







Royal - dziewczyna, która podoba się Gigolosowi








Mia - najlepsza przyjaciółka Gigolosa








Lola - najlepsza przyjaciółka Royal








Tata Gigolosa








Mama Gigolosa (nie pytajcie się, dlaczego ma męża psa i wyszedł im pies xDD)



I INNI...


Rozdział I
Czy Royal pasuje do Gigolosa? Na pewno więcej, niż "ZP"!
Obiad rodzinny w domu Gigolosa odbył się najspokojniej, jak mógł. Rodzice o niczym nie rozmawiając powolutku połykali pokrojoną marchewkę popijając ją truskawkowym kompotem. Gigolos wyjątkowo nie narzekał na obiad. Był już coraz większy i wiedział, że musi już lubić wszystko.
Po skończonym obiedzie piesek delektował się niedzielą. Prawie zaskowyczał, że jutro do szkoły. Pocieszyła go tylko myśl, że spotka tam Royal - bardzo ładna pudelka, ale zołzowata i płytka. Czyżby główny bohater nie nauczył się jeszcze, że nie ocenia się książek po okładce?
Na początku bawił się na podwórku Mią, która na szczęście mieszkała obok niego. Zjeżdżali w górę i w dół windą oraz gonili się obok wysokiej górki, gdzie zimą można zjechać z emocjami na sankach. Ale szybko im to się znudziło.
- Szkoda, że jutro idziemy do szkoły - zagadała Mia
- To prawda. Ale Royal jest...
- Nic o niej nie mów! - miauknęła przerywając przyjacielowi. - Ostatnio mnie strasznie wkurza. 
- A co ci takie zrobiła? Czepiasz się jej jak nikt. 
Gigolos usiadł na huśtawce kreśląc łapą w powietrzu krzywe serca. Po minie było można poznać, że nie jest już w humorze.
- A czy to normalne, że ktoś zawsze coś do ciebie ma, zazdrości, przezywa, oczernia wśród przyjaciół?! - wymieniała również zdenerwowana kotka. - Na koniec stosuje przemoc fizyczną i psychiczną, oszukuje, wykorzystuje i naciąga na głupoty, czy to normalne?!
I tu Gigolos ucichł. Pożegnał się z Mią zapewniając ją, że na pewno uda się jej zdobyć jutro dobre kontakty z pudelką.
- Tak samo myślała Lola. Tylko że jej dla odmiany się udało. Jest jej typu, również na mojej liście wrogów. Widać, że Royal ją wykorzystuje.
Nadeszła noc. Psiak nie mógł zasnąć. Na jego łóżku usiadł tata i pocałował go w policzek. Zauważył zmartwienie. 
- Co się stało? - zapytał
- Nic.
- No to wiem, że już coś się stało...
Przybliżył się do syna i zmusił go, by opowiedział wszystko od początku.
- Podoba mi się pudelka z mojej klasy, ale inni mówią, że jest okropna i by się z nią nie zadawać. No i ja teraz jestem w kropce.
- Jak taka jest, to ją zostaw - odpowiedział bez namyślenia ojciec. - Np. Mia jest o wiele fajniejsza!
- Tato! - zaśmiał się Gigolos. - Mia jest tylko moją naj, mówiłem ci. 
- A co mówi o tobie Royal?
- Jak na razie ignoruje - odpowiedział piesek, po czym ojciec odszedł, by dać mu zasnąć. 
Następnego dnia szczęśliwy Gigolos zjechał po poręczy na dół, do kuchni. Czekały tam na niego naleśniki z owocami. Zjadł je szybko. Mama przypomniała mu o spakowaniu plecaka, a zaraz po tym usłyszała trzask wyjściowych drzwi. Gig już biegł do szkoły. Nie była to zbyt długa, ani zbyt krótka droga. Musiał przebiec maleńką łączkę, most i najgorsze - "Terytorium ZP". Było to terytorium zbuntowanych petszopów. Uważały, że tylko dorośli mogą po nim przejść płazem. Od maluszków do największych szkolniaków, tacy intruzi dostawali łomot. 
Gigo starał się przebiec łączkę, otoczoną domkami na drzewach jak najszybciej, ale nie zdążył. Zza krzaka wyskoczył czarny pies o mrożącej krew w żyłach fryzurze. Zaraz za nim był fioletowy hipo. 
- Ooo, znowu Giguś przyszedł! - zaczęli. - Widocznie znowu chcę dostać lanie!
- Chłopaki, ja nie chcę wojny! Idę do szkoły. Wy lepiej też to zróbcie.
- Haha! Szkoła jest dla mięczaków - krzyknęli, po czym zaczęli go gonić. Gig nie słynął ze sprytu, jednak tym razem robiąc slalom wśród drzew zawrócił w głowie przeciwnikom, którzy zaraz po tym się przewrócili. Mógł już iść. Nie wiedział jaka godzina. Nagle poczuł, że coś dotyka jego plecaka. Odwrócił się.
Stała tam surowa nauczycielka Hilton. W czerwonych okularach i biało-granatowej sukience wywoływała dreszcze.
- A ty co tu robisz?! - krzyknęła. - Na wagarach się jest, tak? Dzwonię do twoich rodziców!
- Ale proszę pani, to nie tak! Zaraz pani wszystko wytłumaczę. Bo zaatakowali mnie... - nerwowo mówił Gigolos.
- Tu nie ma usprawiedliwień. Migiem do szkoły, później się policzymy. 
Na szczęście zbuntowanych petszopów, pani Hilton ich nie zobaczyła i szła koślawo dalej. Ta łasica była straszna. ZP miało już na nią plan od zawsze, ale nigdy nie potrafią się poprawnie zorganizować. Zawsze w ten dzień, któryś nie przychodzi. Czyżby bali się Hiltonki? Niby nikt nie mógł ich pokonać. 
Hipo usiadł obok drzewa z niezadowoloną miną i o czymś myślał.

A już w następnym rozdziale mdz. o spotkaniu Gigolosa z Royal, szkole przetrwania w szkole oraz niespodziewanym zniknięciu rodziców!

Przepraszam, że ten rozdział taki nudny. ^^ Napiszcie mi w komciach, czy podobała wam się historia i czy warto ją w ogóle kontynuować. Dzięki! :D


6 komentarzy:

  1. Mnie sie bardzo podoba :D, zapraszam do mnie na
    www.moje-donuty-i-nie-tylko.blogspot.com ^^ -skomentujesz?;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne to opowiadanie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :

    blandpet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, dzięki :) Zajrzę oczywiście na blogaska

      Usuń
  3. Fajny opowiadanie. Wciągające.
    Zajrzysz- http://only-lps.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx. Mi osobiście nie bardzo się podoba :( I za krótkie ;p Ale dzięki i przeczytam Twojego bloga

      Usuń